Martyriowe

wydarzenia

Martyriowy obóz w Tatrach

No i udało się choć na chwilę wyrwać z codzienności i wybrać w góry — a jeszcze fajniej, że z martyriowymi ludźmi. Niby kilka dni (26 sierpnia – 1 września), niby te góry tak daleko, a jednak nie da się opisać słowami, jak wiele ten krótki — choć intensywny — czas nam dał i wierzę, że jeszcze da, bo zacznie w nas owocować.

Bo tam w górach jest wszystko, co kocham… Jest cisza, spokój, piękno otaczającej flory i fauny, ludzie i On – ten, który patrzy na nas z nieba, i jakoś tak wydaje mi się, że bliżej nam do Niego jest w tych górach niż na co dzień.

Była nas niewielka trzódka: 18 osób z naszymi Duszpasterzami na czele, ks. Piotrem i ks. Krzysztofem, który dotarł do nas w niedzielny poranek. Warto zaznaczyć, że ekipa była młodzieżowo-studencko-absolwencka. Najmłodszy uczestnik Nataniel ma 6 miesięcy :)

Pogoda nas rozpieszczała. Ciepełko, wymarzona temperatura, piękne słoneczko i wspaniałe widoki. Lepszej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Nasze buźki dzięki temu nabrały bardziej rumianych kolorków.

I tak codziennie od samego rana Pan Bóg był mocno obecny w naszym zdobywaniu szczytów. Dzień zaczynaliśmy wspólną modlitwą Kościoła – jutrznią, potem w ciągu dnia łączyliśmy się z Panem aktami strzelistymi i w Eucharystii, która umacniała nas i jeszcze bardziej przybliżała do Niego.

Był czas na zdobywanie większych i mniejszych szczytów, ale co najważniejsze zawsze RAZEM, będąc dla siebie wsparciem i podporą, kiedy droga dla niektórych stawała się większym wyzwaniem. Był też czas na spotkanie w otaczającej nas cudownej przyrodzie z Nim – Bogiem prawdziwym
i żywym.

Był czas na bycie dla siebie darem, podczas niekończących się rozmów, śmiechów i opowieści.

Był czas też na zwyczajny odpoczynek i nabieranie sił na ten kolejny rok, który już nabiera odpowiednich rozpędów do tego, co będzie się działo….

I rzec by można, że nie wiadomo kiedy ten czas wspólnego wędrowania dobiegł końca…

I trzeba było nam wracać, obiecując sobie, że już niedługo wrócimy, by kolejne szczyty w swoim życiu zdobywać.

A w nas wdzięczność w serduchach ogromna Bogu i ludziom za to, co było…

Chwała Ojcu!

Amen!