Martyriowe

wydarzenia

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa na Króla i Pana

W tym wyjątkowym dniu — 19 listopada — nie mogło zabraknąć nas młodych w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, gdzie 4 miesiące wcześniej przeżywaliśmy Światowe Dni Młodzieży. Papież Franciszek powiedział nam tam, że nie mamy być „młodymi emerytami”, ale mamy „zamieniać kanapę na  buty wyczynowe”. I tak też zrobiliśmy. Zapaleni jego słowami w nocy z piątku na sobotę wyruszyliśmy z Wolontariatem Młodzieżowym 4don4Lord i studentami Duszpasterstwa Akademickiego Martyria pod czujnym okiem Diecezjalnego Duszpasterza Młodzieży, ks. Piotra Wachowskiego do Krakowa.

Po całonocnej podróży dotarliśmy do celu, a tam ujrzeliśmy tysiące innych wiernych wędrujących w tym samym kierunku, co my. Udało nam się znaleźć w środku bazyliki, gdzie, po wnikliwej kontroli osobistej i naszych bagaży, znaleźliśmy sobie całkiem dobrą miejscówkę. Zgromadzeni wierni już trwali na modlitwie, przygotowując swoje serca do tego podniosłego momentu.

Oficjalne uroczystości rozpoczęły się o godz. 10:00, kiedy to prymas Polski wraz z biskupami rozpoczął nabożeństwo adoracji Krzyża, w którym to pojawiły się fragmenty z Pisma Świętego, w których Jezus sam mówi o tym, że jest Królem.

Kolejnym punktem przygotowującym nas do przyjęcia aktu była konferencja wygłoszona przez
ks. bp Romana Pindla, ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej. Mówił on o tym, że Jezus Chrystus jest Królem od momentu wydarzeń zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Dzisiaj natomiast przybyliśmy tu, aby wyznać to we własnych sercach — to On jest Królem i Panem. Oddajemy Mu całe nasze życie, wszystkie nasze drogi i działania, jakie każdego dnia podejmujemy.

Wpływ na tę uroczystość miały także objawienia s. Faustyny, zawierzenie świata Bożemu Miłosierdziu przez św. Jana Pawła II oraz objawienia Sługi Bożej Rozalii Celakówny, która usłyszała, że „Za grzechy i zbrodnie popełniane przez ludność na całym świecie ześle Pan Bóg straszne kary. […] Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. […] Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu”.

Najważniejszym punktem sobotnich wydarzeń była Eucharystia, w której oprócz duchowieństwa i licznie zgromadzonych wiernych uczestniczył prezydent oraz władze sejmu i senatu. Słowo skierował do nas bp Andrzej Czaja, odwołując się m.in. do ŚDM-ów. Mówił, że nie potrafimy
w codzienności objawiać tego entuzjazmu i ducha wiary, jaki pokazaliśmy w wydarzeniach lipcowych. Dlatego potrzeba nam wołać o Bożego Ducha prawdy, jedności i innych owoców.

Kulminacją tego dnia było odczytanie Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa na Króla i Pana, który dokonał się przed wystawionym Jezusem Eucharystycznym. Klęcząc przed  naszym Panem, po  wezwaniu królowania w rodzinach i sercach wszyscy odpowiadaliśmy: Króluj nam, Chryste. Dziękowaliśmy za wszystkie łaski i przyrzekaliśmy wierność Bożym prawom, mówiąc: Chryste, nasz Królu, dziękujemy; Chryste, nasz Królu, przyrzekamy.

To była wielka chwila, bardzo podniosły moment — czuliśmy to bardzo mocno. A w tym wszystkim dotknęła nas niesamowita łaska Jubileuszowego Roku Miłosierdzia, 1050-lecia Chrztu Polski oraz XXXI Światowe Dni Młodzieży. I piękne jest to, że nam młodym dane było uczestniczyć w tych wydarzeniach i przeżywać je we wspólnocie Kościoła. Dla nas wszystkich Jezus Chrystus od zawsze jest Królem i Panem, ale trzeba nam sobie to ciągle na nowo uświadamiać, abyśmy w codziennym zabieganiu nie zapomnieli o tej prawdzie.

Po uroczystościach mieliśmy jeszcze chwilę, by pochodzić sobie po ścieżkach sanktuarium, spotkać się z s. Faustyną i udać do Centrum Myśli Jana Pawła II, gdzie w tym samym miejscu, co kilka miesięcy temu, zrobiliśmy sobie fotkę, choć już w dużo mniejszym już składzie.

No i udało nam się spotkać z naszymi gospodarzami, a dokładnie z szefową naszego pobytu w lipcu w dniach w diecezjach w Zembrzycach — Anią, która specjalnie przybyła do Łagiewnik, aby nas wyściskać i podzielić się tym, czego doświadczają. I to piękne, że nasza przyjaźń wciąż trwa.

I ciśnie się na usta pytanie: co dalej? co z tym zrobić…?

Wiele już teraz zależy od nas i od tego, jak przyjmiemy w naszym życiu sobotni akt wypowiedziany w Łagiewnikach. Jedno jest pewnie, że trzeba nam się nad nim pochylić jeszcze wiele razy i zgłębiać przesłanie, które jest w nim zawarte. Bo w nim znajduje się wszystko, co mamy, co powinniśmy oddawać Chrystusowi jako naród, wspólnota czy też w wymiarze osobistym. Niewątpliwie przyjęcie Jubileuszowego Aktu zobowiązuje każdego z nas do życia po Bożemu i tym bardziej cieszy fakt, że my młodzi byliśmy tam obecni.