Martyriowe

wydarzenia

Żywy Żłóbek

Tegoroczny Żywy Żłóbek był naprawdę inny, wyjątkowy. Wszystko przebiegało podobnie jak zawsze, zapowiedzi o Żywym Żłóbku, przygotowana szopa, rozpoczęcie Pasterki i… Żłóbek pusty, no nic czekamy do kazania i teraz już powinno być jak zwykle… ksiądz zachęca do śpiewania kolędy i zaprasza Świętą Rodzinę, widać Maryję, św. Józefa, małego Jezuska i anioły, ale gdzie są zwierzęta? Jak to Żywy Żłóbek bez zwierząt? Owce, osiołka i koniki można było zobaczyć jedynie na zdjęciach z poprzednich lat, wyświetlanych na monitorze. Wielu wiernych z pewnością bardzo się zdziwiło, gdy do świątyni weszła tylko Święta Rodzina. Był to dobry moment na zastanowienie, „czy przychodzę do kościoła tylko dlatego, żeby zobaczyć żywe zwierzęta w szopie? Czy rzeczywiście skupiam się na sensie Świąt Bożego Narodzenia – na malutkiej Dziecinie, której w te dni obchodzimy rocznice przyjścia na świat?”

Dla mnie ten czas był szczególnie wyjątkowy. Kiedyś byłam Aniołkiem w szopie, mój mąż był przez wiele lat pasterzem, a w tym roku wcieliliśmy się w rolę Świętej Rodziny wraz z naszą córeczką Marcelinką (Świętą Rodziną byli również Karolina i Dawid z małym Kamilkiem). Nasze 5-miesięczne dziecko bardzo swobodnie czuło się w roli małego Jezuska. Marcelinka bez płaczu, z uśmiechem na ustach lub zmożona snem przeżywała czas Eucharystii. Były to nasze pierwsze rodzinne Święta Bożego Narodzenia (już w trójkę) i tym bardziej szczególne, że spędzone w tak wyjątkowej scenerii.

KasiaK

fot. Wiesław Kajdasz