Martyriowe

wydarzenia

Spotkanie w męskim gronie

Na ostatnim spotkaniu można by powiedzieć, że trochę „polatalim”. Jeden z naszych martyriowych braci podzielił się z nami swoją pasją, którą jest paralotniarstwo! Tak, pewnie dla wielu to będzie zaskoczenie, że w naszych martyriowych szeregach mamy gościa, dla którego wzniesienie się na kilkaset, a nawet ponad tysiąc metrów nad ziemię to rzecz naturalnie osiągalna.
 
Na początku spotkania powierzyliśmy się naszej najlepszej Matce i zaczerpnęliśmy Słowa Bożego, które ma nam towarzyszyć przez najbliższy czas, a następnie oddaliśmy się pod opiekę wspominanego wcześniej szaleńca. No i nie zawiedliśmy się. Po obejrzeniu zapierających dech w piersi zdjęć z perspektywy paralotniarza oraz przybliżeniu nam istotnych podstaw teoretycznych z tej dziedziny, nasz brat zaprezentował nam prawdziwy sprzęt, dzięki któremu to wszystko jest możliwe. I tak też mogliśmy zobaczyć: skrzydło, uprząż, dziesiątki metrów linek, wariometr z wysokościomierzem, kask, radio, wiatromierz, sterówki, karabinki i wiele innych przyrządów. Mogliśmy dowiedzieć, do czego to wszystko służy i jak działa. Wiemy również, czym różni się lot ślizgowy od żaglowego czy termicznego. Jesteśmy wręcz gotowi do lotu :) Nie obyło się też bez ciekawych, a czasami mrożących krew w żyłach, anegdot z życia naszego paralotniarza. Na koniec jednak czekało nas twarde lądowanie, gdy dowiedzieliśmy się, że jednak nie wyjdziemy jeszcze tego samego wieczoru polatać na tym sprzęcie, który mamy przed sobą. Tym bardziej głód wzniesienia się w przestworza w nas wzrósł. Dowiedzieliśmy się, jakiej mniej więcej kwoty potrzeba, aby zacząć przygodę na paralotni. I jedno jest pewne – nie jedna żona, czy jest na to gotowa czy nie, usłyszy jeszcze o paralotniarstwie :) A za przybliżenie nam tego całego szaleństwa wielkie dzięki i ogromne Bóg zapłać Piotrowi Kalinowskiemu!!!

Dobrze, że jesteś!